Nie tylko Duda i Kaczyński. Kto jeszcze dostał list od Falenty?
W artykule na łamach dzisiejszej "Rzeczpospolitej" Izabela Kacprzak i Grażyna Zawadka piszą, że Marek Falenta próbuje się ubezpieczać na trzy sposoby. Dziennikarki powracają do listu biznesmena do prezydenta Andrzeja Dudy, w którym ten zagroził, że jeśli nie zostanie ułaskawiony ujawni nazwiska osób, które za niem stały.
"Rz" wskazuje, że Kancelaria Prezydenta Dudy popełniła błąd - zakwalifikowała prywatny list jako trzeci już wniosek o ułaskawienie i ruszyła machina proceduralna. List trafił więc do prokuratora generalnego, a stamtąd do warszawskiego sądu, który skazywał Falentę. Z ustaleń gazety wynika, że najbardziej prawdopodobny scenariusz dalszego postępowania zakłada przesłuchanie biznesmena w śledztwie dotyczącym tzw. małej afery taśmowej, a więc tym dotyczącym nagrań, które zostały ujawnione po zamknięciu głownego postępowania.
Drugim ubezpieczeniem miał być dla Falenty list do prezesa PiS. Do jego treści dotarła "Gazeta Wyborcza". "Panie Prezesie, jest mi bardzo przykro. Liczyłem, że wielka sprawa, do jakiej się przyczyniłem, zostanie mi zapamiętana i po wygranych wyborach załatwiona niejako z urzędu. Zresztą taka była obietnica Panów z CBA" – czytamy w opublikowanym piśmie. Falenta twierdzi, że od kilku lat jest mamiony przez polityków PiS obietnicą amnestii. Biznesmen przekonuje, że przyczynił się do przejęcia władzy przez Prawo i Sprawiedliwość w 2015 roku i chciałby teraz (list został wysłany 6 lutego) "normalnie żyć w normalnym kraju".
"Rzeczpospolita" ujawnia, że nie tylko prezydent i prezes PiS mieli otrzymać od Falenty listy. Biznesmen miał bowiem napisać także trzeci – do premiera Mateusza Morawieckiego. "Co Falenta w nim napisał – nie wiadomo. Według naszych nieoficjalnych informacji podał w nim więcej szczegółów niż w liście do prezydenta" – czytamy.